Po krótkiej przerwie wracamy do przeglądu naszego wesołego, przaśnego świata polityki. Dzisiaj wyruszamy do miasta, w którym urodził się miłościwie nam panujący prezydent. Andrzej najwyraźniej ostatnimi czasy nie ma co robić po nocach, skoro został przyłapany na wizycie u prezesa Jarosława wieczorową porą. Zapewne planowali przyszły rozbiór Polski między trzech okupantów: PiS, Solidarną Polskę i Polskę Razem. Ewentualnie kombinowali jak by tu dać Zjednoczonej Prawicy pierwsze miejsce na kartach do głosowania w przyszłych wyborach. Tak czy siak w mediach jak zwykle zawrzało i wszyscy zaczęli snuć teorie spiskowe pod hasłem: „co oni tam razem robili w nocy”. Nawet pani premier podzieliła się swoimi spostrzeżeniami twierdząc, że mamy takiego prezydenta na pilota. Ma pani rację pani Ewo, przecież dla odmiany Bronisław Komorowski był przykładem polityka niezależnego i zupełnie niesterowalnego przez partię. Dziwne jest tylko to, że osoba udzielająca się w akcji „Hejt Stop” i której partia chełpi się tym, że „Gra fair” atakuje właściwie cały czas najważniejszą osobę w państwie. Czekam teraz na falę hejtu na Andrzeja, za to że na szczycie ONZ wznosił toast z Putinem. Chociaż w sumie Plaftormerswom to nie w smak, bo przecież wygodniej straszyć wojną z Rosją, którą PiS rozpęta jeśli wygra wybory. Wracając do Dudy za stołem razem z Putinem i Obamą – dobrze że nie spełniali toastu napojem „Zbyszko”, bo pewna chytra baba z TVN-u mogłaby im przeszkodzić w rozmowach:
Przemek Wipler po raz kolejny popadł w tarapaty podczaj wywiadu u Moniki Olejnik. Oni chyba się bardzo lubią – niegdyś poseł pokazywał pani redaktor czerwoną kartkę, a teraz pokazał jej zdjęcia terrorystów, czego stokrotka nie mogła znieść na wizji. Szacunek dla niej, że w końcu przestała nawet udawać jakąkolwiek bezstronność: zdjęcie martwego dziecka, które bezmyślny ojciec zabrał na ledwo pływającą barkę – OK, zdjęcie terrorystów ucinających głowy, albo młodych imigrantów rzucających kamieniami w policję – NIE BĘDZIE PAN MI TU STRASZYŁ LUDZI. Jeżeli jednak tak jak ja macie już dosyć tej medialnej papki, to zapraszam do Krakowa: zobaczymy na kogo można oddać swój cenny głos w tym pięknym mieście.
Zjednoczona Prawica rozegrała tu sytuację podobnie jak w Kielcach – pierwsze miejsce otrzymała Małgorzata Wasserman, a Jarosław Gowin, lider Polski Razem został zrzucony na ostatnie miejsce. Wygląda na to że prezes Kaczyński naprawdę lubi podkreślać swoje władztwo w koalicji, skoro szefów koalicyjnych partii uwala na końcach tabel. Dodatkowym dowodem na wszechwładzę Prawa i Sprawiedliwości w przyszłym, teoretycznie koalicyjnym rządzie: jest projekt nowej rady ministrów opublikowany na łamach tygodnika „wSieci”. Wspomniana Małgorzata Wasserman ma zostać ministrem sprawiedliwości, natomiast ani Gowin, ani Ziobro nie zostali wymienieni jako kandydaci na któreś z ministerstw. Jasnym jest, że pozycja PiS-u w tej koalicji będzie niezachwiana, tym bardziej że Macierewicz już na stałe wyszedł z szafy i nawet ostrzy kły na stanowisko Ministra Obrony. Siemoniak wyzwał Antka na debatę o sprawach polskiego bezpieczeństwa, ale „Brzoza” zajechał cytatem z Lindy i stwierdził, że nie chce mu się z nim gadać. Przyjrzyjmy się jednak przez chwilkę postaci Jarka Gowina, ewidentnie najbardziej znanemu politykowi z list ZP w Krakowie. Dawniej był on w Platformie, piastował nawet urząd ministra sprawiedliwości, ale kiedy w jednej partii zasiadają postaci tak przeciwstawne jak Gowin i Palikot to już wiadomo, że nic z tego nie wyjdzie. Obaj panowie w niedalekiej przyszłości założyli swoje partie i w samodzielnej działalności lepiej radził sobie Palikot, w końcu potrafił wyciągnąć 10 w wyborach 2011 r. Obecnie znaczną część tego młodego elektoratu przejął drugi Janusz polityki, o którym to Gowin wypowiedział niegdyś święte słowa: „Królestwo Korwina nie jest z tego świata”. Skoro poruszyliśmy temat Korwina, warto przyjrzeć się „jedynce” jego partii na liście w Krakowie. Jest nim Konrad Berkowicz, jeden z aktywniejszych działaczy, który zapewne rywalizuje z Wiplerem o tytuł ulubieńca prezesa Janusza. Wystarczy tylko spojrzeć – ci panowie prawie się nie rozstają, rzadko trafia się taka prawdziwa przyjaźń:
Konrad jest nie tylko cieniem i powiernikiem sekretów Janusza, ostatnio okazało się, że towarzyszy prezesowi w polowaniach. Oto materiał z takiego wypadu do lasu: KLIK. Berkowicz to młody kandydat i ma niełatwe zadanie, bo staje w szranki nie tylko ze starym wyjadaczem Gowinem, ale także z Kazimierą Szczuką. Miłośnicy Pudelka i fanatycy katoliccy znają ją zapewne głównie z żartu o pedofilu i dzieciątku Jezus, który opowiedziała w jakimś dennym programie. Dowcip ten naturalnie zagotował gorące głowy obrońców krzyża, ale przy okazji zapewnił Kazi popularność w środowiskach skrajnie lewicowych. Stary mędrzec, pan Stefan Niesiołowski, w ten sposób opisał towarzystwo pośród którego Szczuka się obraca:
„Nie chciałbym manifestować w towarzystwie pana Biedronia czy pani Senyszyn z pejczem, która obraża Ojca Świętego. Nie chciałbym iść w towarzystwie pani Środy czy pani Szczuki, które notorycznie nienawidzą Kościół i zasady moralne, w których się wychowałem i które są podstawą kultury i cywilizacji w znanym nam kształcie.”
Pani Kazimiera z pewnością nie przejęła się tymi słowami i dalej toczyła walkę z wartościami pana Stefana, a jak wszyscy wiemy w polskiej polityce nie ma człowieka bardziej kierującego się ideałami chrześcijańskimi. Wybaczenie, szacunek dla bliźniego, miłosierdzie – Niesiołowski prezentuje te wartości praktycznie przy każdej wypowiedzi. Ciekawe jak Stefek zapatruje się na feminizm – pewnie oficjalnie nie ma nic przeciwko, ale w głębi duszy, gdzieś tam w najciemniejszych odmętach jego świadomości tli się płomień nienawiści do tych zboczonych bab. Ja też czasem się zastanawiam – dlaczego środowiska związane z feminizmem postulują za przyjmowaniem islamskich imigrantów? Przecież trudno wyobrazić sobie system bardziej dyskryminujący kobiety od systemu muzułmańskiemu. Chyba że nasze drogie panie spodziewają się uchodźców o takiej urodzie:
Niestety moje miłe panie, biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia na Węgrzech, zdecydowana większość z imigrantów będzie wyglądać raczej tak:
Wiem, że to stereotypowe myślenie, ale nie wzięło się znikąd. Poza tym nikt chyba nie stygmatyzuje mężczyzn bardziej niż feministki. A kto posługuje się stereotypem „ksiądz-pedofil”? Na szczęście większość feministek to po prostu smutne zawiedzione dziewczyny, które po prostu chciałyby mieć chłopaka, ale na siłownie to się iść nie chce, a słodyczy w nocy odmówić sobie nie potrafią. Kazimiera Szczuka to jednak inny gatunek feministki – kobieta wojująca, niczym Katarzyna Bratkowska, która dokonała aborcji we Wigilię. Pani Kazia z wyborów na wybory skacze po różnych miastach jak żabka po głowach frajerów, dlatego uważam, że jej szanse na dostanie się do Sejmu z krakowskich list są bardzo niepewne.
Na blogu zostało użyte prawo satyry i prawo cytatu
PS. Zapraszam do lajkowania na fejsie: KLIK