Wybory parlamentarne nadchodzą wielkimi krokami. Platformersi pakują manatki, a Pisowcy przebierają nóżkami nie mogąc doczekać się upragnionych stołków. Większość list wyborczych została upubliczniona  i oczywiście nie obyło się bez zaskoczeń. Miejsca na liście partii rządzącej nie znalazł znany euroentuzjasta Paweł Zalewski. Znaleźli je za to Ludwik Dorn, zwany niegdyś „trzecim bliźniakiem”, czy Roman Giertych, czyli dawny lider super partii LPR i koalicjant PiS-u w pamiętnych latach 2005-2007. Spore poruszenie w mediach wywołało także wykopanie z list Zjednoczonej Prawicy takich osobistości jak Jacek Kurski, Marcin Mastalerek, czy Paweł Kowal. Każdy z tych jegomościów swego czasu zabłysnął w mniejszym lub większym stopniu. Kurski pomógł Lechowi Kaczyńskiemu wygrać wybory prezydenckie rzutem na taśmę, wywołując słyną aferę pod hasłem „dziadek z Wehrmachtu”. Niestety pan Jacek ośmielił się kiedyś skrytykować prezesa Kaczyńskiego i zapłacił za ten błąd wysoką cenę. Mastalerek był natomiast jednym z architektów medialnego wizerunku Andrzeja Dudy. Sam popełniał pewne gafy jak w TVP Info, gdzie nie wytrzymał nerwowo podczas rozmowy z Piotrem Kraśką oraz wspomnianym wcześniej Pawłem Zalewskim i opuścił studii w trakcie programu. Wpadkę tą mu wybaczono, a niektóre kręgi nawet chwaliły posła za jego stanowczość i przyznały, że jego zachowanie było właściwe. Oficjalny powód absencji pana Marcina na listach ZP jest nieznany, jednak chodzą plotki o tym, że raz publicznie nie odebrał telefonu od prezesa. Podobno Mastalerek był także skonfliktowany z Antonim „Czarną Skrzynką” Macierewiczem, a starcia politycznego z takim tytanem PiS-u wygrać po prostu nie mógł. Być może kiedyś ośmielił się poddać pod wątpliwość teorię o trotylu, strzałach na lotnisku, czy pancernej przeciwlotniczej brzozie. Ostatnim z wielkich nieobecnych na listach obozu pisowskiego jest Paweł Kowal. Brał on swego czasu udział w słynnej rozmowie z Moniką Olejnik i Januszem Korwinem-Mikke, gdzie padły pamiętne słowa o tym, że zawsze się troszeczkę gwałci i nie ma dowodu na to, aby Hitler wiedział o holokauście. To ostatnie stwierdzenie tak mocno poruszyło pana Kowala i jego polityczne zaplecze, że pozwali Korwina do sądu. Teraz pan Paweł został na lodzie i w akcie desperacji próbował dopisać się na listy PO, ale został spławiony.

Dość już jednak o wyrzutkach, czas skupić się na ludziach, którzy kreowali te listy. Tak się jakoś złożyło, że liderzy partyjni zatrzymali dla siebie pierwsze miejsca na listach wyborczych w Warszawie. Zapowiada nam się zatem tytaniczne starcie prawdziwych bossów polskiej sceny politycznej. Ostatnie tak ciężkie walki na ulicach stolicy miały miejsce chyba w sierpniu ’44, ewentualnie na ostatnim Marszu Niepodległości. Rzućmy zatem okiem na tych herosów i zobaczmy co oferują.

ZJEDNOCZONA PRAWICA – JAROSŁAW KACZYŃSKI

Prezes Prawa i Sprawiedliwości przez złośliwych zwany „97 ofiarą katastrofy smoleńskiej”. Po owej tragedii następowało stopniowe sakralizowanie tego człowieka, niektórzy spodziewali się nawet jego kanonizacji za życia. Obecnie zbliża się on do władzy dyktatorskiej w swojej partii, a nawet w całej koalicji Zjednoczonej Prawicy. Mimo wszystko okazał się dobrym taktykiem, kiedy zrozumiał, że na czas kampanii wyborczej musi ukryć się w szafie razem z Macierewiczem. Duda został prezydentem, straSzydło prawdopodobnie zostanie premierem, a kim w tej konstelacji zostanie Jarek? Miejmy nadzieję, że te wszystkie teorie przedstawiające prezesa jako „władcę marionetek” okażą się nieprawdziwe. Kaczafi skompromitował się raz na Ukrainie, gdzie ponoć wznosił banderowskie okrzyki i niepotrzebnie stanął obok Kliczki, bo przy jego wzroście i posturze wyglądał co najmniej groteskowo. Nasi politycy lubią jednak odwalać różne dziwne akcje na Ukrainie. Zaczynając od pijanego Kwaśniewskiego, poprzez Kurskiego robiącego selfie na Majdanie, do Bronka który oberwał jajem i twierdził, że nic przecież się nie stało. Nic się też zapewne nie stało, gdy Ukraińcy ogłosili Banderę bahaterem narodowym od razu po wizycie Komora w Kijowie. Wracając do Jarka – może czas na emeryturkę panie prezesie? Przekazać stery młodszym, kupić nowego kotka i olać politykę. Marzenie o byciu drugim Piłsudskim już się raczej nie spełni…

PLATFORMA OBYWATELSKA – EWA KOPACZ

Ustępująca powoli pani premier od czasu porażki Bronka usiłuje poprawić wizerunek PO w mediach. Problem w tym, że robi to jeżdżąc pociągami i zaglądając ludziom do talerzy. Wygląda to tak sztucznie i nienaturalnie jak Alek udający trzeźwego w Charkowie. Mamy nagle uwierzyć, że Ewka jeździ do roboty autobusem, a w wolnych chwilach wizytuje święto ziemniaka w jakiejś pomniejszej wiosce? Zresztą sprawa się rypła, gdy pani premier pojechała do Gdańska pociągiem, a po cichu wysłano po nią pusty samolot z Warszawy. To nawet jak Korwin latał po Polsce swoją awionetką to tankował ze swoje, albo zebrane od zwolenników pieniądze. Lipa była też w Smoleńsku, gdzie okazało się, że wbrew nazwisku z pani Ewy to słaby raczej kopacz. Miała przekopać ziemie na metr w głąb, ale coś chyba poszło nie tak skoro jeszcze po roku od katastrofy odnajdowano szczątki ofiar. Podobne poczynania pani Ewy sprawiły, iż nawet najbardziej zacieki wrogowie Tuska musieli w końcu przyznać, że jednak można mieć gorszego premiera. Patrząc na jej piękne sfotoszopowane zdjęcie na okładce Vivy, mogę polecić karierę fotomodelki. Najwyżej pożyczy się nieco botosku od Natalii Siwiec…

KUKIZ ’15 – PAWEŁ KUKIZ

O naszym polskim ciasteczku Cookies napisałem nieco w poprzednim odcinku, dlatego tu postaram się nie rozpisywać. Jaki jest Paweł każdy widzi: antysystemowiec, zwolennik JOW-ów i właściwie tyle. Jego ugrupowanie miało rozwalić polską scenę polityczną, jednak okazało się ono dziwnym zbiorowiskiem ludzi od narodówców pokroju Winnickiego, czy Bosaka do zwolenika legalizacji trawy i dawnego ziomka Palikota, czyli Piotra Liroya Marca. Niemniej jednak ciężko jest nie darzyć tego gościa pewną sympatią, a już na pewno nie można mu zarzucić fałszywości. Znakomity wynik w wyborach prezydenckich otworzył przed nim nowe perspektywy, ale coś poszło nie tak i teraz trzeba będzie walczyć o każdy punkt procentowy. Nie wiadomo jak na jego notowania wpłynie rozwód polityczny z niedawnym „sojusznikiem”, czyli panem który się zwie:

KORWIN – JANUSZ KORWIN-MIKKE

Co by o Januszu nie gadać, trzeba przyznać że jest jedną z najbarwniejszych postaci w polskiej polityce. Niektórzy nazywają go „człowiekiem-karuzelą”, bo nie da się z nim nudzić, ale nie da się też zbyt długo z nim wytrzymać. Bezapelacyjny KRUL Internetów słynie z ostrego języka i ciętych ripost, których nie powstydziłby się nawet legendarny Wujek Staszek, Mistrz Ciętej Riposty. Wiemy też, że w łazience zamiast papieru toaletowego ma podręczniki do WOS-u, z których wydziera kartki, by się podetrzeć. Janusz mimo podeszłego wieku nie zaprzestaje prokreacji i w pocie czoła płodzi swoich nowych wyborców. Podobno był on inspiracją dkla Majki Jeżowskiej, gdy tworzyła „Wszystkie dzieci nasze są”. Zresztą jego zdaniem poglądy polityczne mogą przenosić się z mężczyzny na kobietę razem z nasieniem, więc robiąc kolejne dziecko zyskuje aż dwóch wyborców: matkę i potomka. Jego wypowiedzi są istną kopalnią kultowych tekstów powtarzanych z uporem przez gimnazjalistów. Gdyby wybory do Sejmu były prowadzone w szkołach średnich Korwin miałby zwycięstwo jak w banku. A co by się stało, gdyby Janusz i jego zaplecze zdobyliby władzę? Nic wielkiego, zlikwidowaliby tylko parę rzeczy w państwie: podatek dochodowy, darmową służbę zdrowia i edukację, a także zasiłki. Według niego ludzie płaciliby niższe podatki, więc byliby dostatecznie zamożni, by opłacić prywatnego lekarza i nauczyciela. Nie wierzysz w to? To jesteś nikczemnym, plugawym, zakłamanym lewakiem, który chce tylko żreć i żyć jak ru-ru-ru-rurkowce ! ! !

ryszard_swetru_2015-06-03_20-53-37

NOWOCZESNA.PL – RYSZARD PETRU

Lider nowej „wolnorynkowej” partii, w Internetach bardziej znany jako „Ryszard Swetru”. Postać stosunkowo nowa i mało znana, ale przebojowo wdarła się na polską scenę polityczną zdobywając w pierwszym sondażu aż 11%. Było to równie prawdziwe jak wspomniane wcześniej występy Ewy Kopacz w komunikacji miejskiej. Polska scena polityczna średnio polubiła Ryśka, sprzeciw wobec niego dochodził od lewa czyli Palikota, przez kukizowe centrum, aż do prawicy reprezentowanej przez Przemka Wiplera. Możnaby powiedzieć: „jak go wszyscy nie lubią to może robi dobrze”. Niestety wszystko wskazuje na to, że partia pana Swetru to pokraczne dziecko Balcerowicza i Belki z młodą atrakcyjną twarzą Ryśka. Niektórzy twierdzą, że Nowoczesna.pl to furtka ewakuacyjna na wypadek zatonięcia Platformy. W każdym razie Swetru zaangażował się w promowanie JOW-ów, co jeszcze bardziej komplikuje sytację. Pożyjemy, zobaczymy co on kombinuje…

Na blogu zostało użyte prawo satyry i prawo cytatu

Jedna uwaga do wpisu “Przegląd „jedynek” w Warszawie

Dodaj komentarz