Dzisiejszy odcinek zacznę od łamiącej wiadomości: Marian Kowalski odszedł z Ruchu Narodowego! To tak jakby Grzegorz Braun odszedł z Kościoła Katolickiego. Nasz polski Duce nie mógł znieść tego, że jego ukochany ruch wyruszył do wyborów pod sztandarami Kukiza. Czarę gorzyczy przelało zachowanie niektórych działaczy, którzy „nie chcą okazać szacunku starszym wiekiem i doświadczeniem”. Być może chodziło mu o tą sytuację:

Zostawmy jednak Mariana i udajmy się do Kielc, gdzie niedługo rozegra się jedno z największych starć wyborczych. Do walki w okręgu  świętokrzyskim staną dwie wielkie osobistości największych partii w Polsce: Grzegorz Schetyna i Zbigniew Ziobro. Z list Kukiza startuje Piotr Marzec, szczerzej znany jako Liroy albo Leroj, zatem na ulicach Kielc zapowiada się większa rzeź niż w 1946 roku. Być może wśród moich czytelników znajdą się tacy, którzy ostatnie lata spędzili na księżycu i nazwiska Schetyna lub Ziobro nic im nie mówią. Specjalnie dla nich przygotowałem mały przegląd kandydatów z okręgu świętokrzyskiego. Pierwsze zaskoczenie następuje, gdy spojrzymy na listę wyborczą Zjednoczonej Prawicy. Na miejscu pierwszym znajduje się jeden z „Aniołków Kaczyńskiego”, czyli Anna Krupka. Postać mało znana, dlatego zamieszczam rycinę poglądową:

Zbyszek znalazł miejsce na samym dnie listy wyborczej, ale według badań wyborca zwraca uwagę zazwyczaj na pierwsze i ostatnie miejsce, dlatego Ziobro i tak ma farta, że prezes nie wcisął go w sam środek tabeli. Pierwsze pytanie nasuwa się samo: dlaczego Jarek na pierwszym miejscu wystawił młodą, mało znaną postać, a starego wyjadacza umiejscowił na szarym końcu? Ostatnie wybory prezydenckie i przypadek pani Ogórek pokazały jak kończą się zagrania „na łądną buzię”. Być może Jarosław tym zagraniem stara się mścić na Zbyszku, albo osłabić jego pozycję – w końcu jest on prezesem Solidarnej Polski, a PiS aspiruje  do przejęcia władzy absolutnej w obozie Zjednoczonej Prawicy. Odpuśćmy sobie jednak spekulacje i rzetelnie przeanalizujmy kim tak naprawdę jest pan Ziobro. Dawny kolega partyjny, Adam „Madrytczyk” Hofaman, opisał Zbynia tak: „miał być delfinem, chciał być rekinem, a został leszczem”. Sam Zbigniew kiedyś także popisał się ciekawym cytatem: „ludzi dzielimy na bogatych, i na tych którym na codzień nie staje”. Józef Zych z pewnością nie zalicza się do tej drugiej grupy:

Patrząc na żonę pana Ziobry można śmiało stwierdzić, że on też nie ma większego problemu ze „stawaniem”:

Gorzej niż w życiu prywatnym Ziobro radzi sobie w polityce. Zbychu i Jarek  otarli się swego czasu o Trybunał Stanu przez sprawę śmierci Barbary Blidy. W 2011 roku Palikot wypowiedział na ich temat ostre słowa: „Mam nadzieję, że już żaden człowiek nie zostanie zabity przez Kaczyńskiego i Ziobrę. Ja bardzo współczuję mamie i nowej żonie Ziobry. Bardzo współczuję dziecku Ziobry. Jak można żyć, całe życie z piętnem ojca, który ma ręce umaczane w krwi”. Mocna słowa jak na gościa, który po dojściu do władzy miałby na rękach krew dzieci zabitych podczas legalniej i zapewne finansowanej z budżetu państwa aborcji. Wracamy do Zbigniewa – w polityce najlepiej wychodzi mu krytykowanie Platfusów, ostatnio na przykład stwierdził, że obecna władza to rząd kelnerów Merkel i Schultza. Akurat kelner to chyba najbardziej znienawidzony zawód w kręgach PO, więc lepsze byłoby określenie: „rząd włazidupów Merkel i Schultza”. Ziobro oczerniał także Grześka Schetynę twierdząc, że jest on ciemną postacią rządu, odpowiadającą za sprawy związane z nadużywaniem władzy i służb przeciw opozycji. Przyjrzyjmy się zatem temu panu, gdyż to właśnie on otwiera listę Platformy w okręgu świętokrzyskim.

Grzegorz Schetyna zwany niegdyś „Śląskim baronem PO” teraz startuje w obcym dla siebie okręgu. Ewa Kopacz olała jego apele o wystawienie go w jego mateczniku, czym zapewne chciała mu pokazać, że to ona rozdaje  karty w partii. Takie postępowanie pani premier jest uzasadnione, gdyż Schetyna niegdyś był bodaj jedyną postacią, która byłą w stanie rywalizować z Tuskiem o przewodnictwo w partii. Ich przyjaźń nie przetrwała tej próby, przestali nawet grać razem w piłkę, a to w platformerskich kręgach była już naprawdę poważna sprawa. Grzesiek do tej pory przyjaźni się z innym polskim „politykiem”, czyli Pawłem Kukizem. Jeżeli Kukiz przyczynił się do odejścia Mariana Kowalskiego z Ruchu Narodowego, to może sprawi też, że Schetyna opuści PO i przejdzie do PiS-u. Dawniej pojawiały się spekulacje na temat takowego transferu politycznego, ale obecne wypowiedzi Grzegorza na temat opozycji raczej nie zapowiadają takiego obrotu zdarzeń. W obliczu kryzysu imigracyjnego, obecny Minister Spraw Zagranicznych stwierdził, iż „PiS maluje obraz Polski ksenofobicznej, odwróconej od Europy”. Z drugiej strony pogodził się on już chyba z przyszłą porażką wyborczo, bo już teraz zwraca się do pani Szydło per „pani premier”. Ewcia może się nieco zeźlić, ale Grzechu w tym momencie zachowuje się jak Max Kolonko: mówi jak jest (a raczej jak będzie po 25 października). Schetyna jako szef polskiej dyplomacji jakoś sobie radzi, ale podpadł mi raz, gdy twierdził, że nie należy zwracać uwagi na ustawy Parlamentu Ukraińskiego, gloryfikujące Banderę i spółkę. Gdyby Niemcy uznali Hitlera za bohatera narodowego, też mielibyśmy udawać, że nic się nie stało? Na szczęście rośnie nam nowy „polityk”, który raczej by się nie bał ochrzanić Ukraińców i pokazać im ten gest:

Przed państwem Piotr Marzec, jedynka na świętokrzyskiej liście ruchu Kukiz ’15. Dawniej rapował, że „władza tego kraju przypopmina zoo”, teraz sam się do tego zoo pcha. To nie pierwszy Liroya kontakt z polityką: w zeszłym roku popierał Wolne Konopie, które były ściśle związane z Januszem Palikotem. Pojawiły się nawet spekulacje wedle, których raper miał kandydować na prezydenta Kielc. Niestety do tego nie doszło, ale teraz Liroy może pokazać na co go stać. Na razie pewnie stać go na jakieś dwa gramy trawki dzienie, ale jak zasiądzie w Sejmie to będzie mógł sobie pozwolić na trzy, a może i cztery. Piotrek nie wie ilu mamy posłów i kto jest obecnie marszałkiem, ale wie że chce naprawić Polskę. Zupełnie jak Kukiz unika jakichkolwiek konkretów, co w sumie sprowadza nas do konkluzji: „ludziska wybierzta mnie, jakoś to będzie”. Jeżeli jednak jego ruch uzbiera wystarczająco poparcia, a Liroy zasiądzie w Sejmie to z pewnością wzrośnie oglądalność posiedzeń. Sam nie mogę się doczekać dissa na Jarka albo Niesioła. Gorzej jeśli ludziom się spodoba i w następnych wyborach wystartują Peja, Tede i Nagły Atak Spawacza. Stąd już niedaleko do Borixona i Rozbójnika Alibaby, a oni niewątpliwie wprowadziliby do Sejmu Popka i zrobili z Polski drugą Albanię…

Na blogu zostało użyte prawo satyry i prawo cytatu

PS. Jeśli się podobało i chcesz więcej to proszę o lajka na fejsie

Dodaj komentarz